Witam ponownie w serii Lubię poniedziałki! Poprzedni tydzień był tak intensywny, że praktycznie nie miałam czasu na przeglądanie ciekawych stron. Dlatego dzisiaj tylko 3 artykuły, mam nadzieję, że zainspirują Was tak mocno jak mnie!
10 tekstów, które usłyszysz młodo wychodząc za mąż! Numer 10 to mój faworyt. Ja jeszcze za mąż nie wyszłam, ale już słyszę tego typu hasła, kiedy mówię, że w sierpniu biorę ślub. Zazwyczaj pada pytanie: "A co, w ciąży jesteś?". Super. Bo żeby brać ślub koniecznie trzeba być w ciąży :)
Kolejny świetny artykuł z bloga jestrudo. Prawdą jest, że mamy sporo kompleksów i często nie widzimy jak dobrze wyglądamy :) Czasami jednak zastanawiam się ile w tym wyuczonej regułki, bo źle być pewnym siebie i na stwierdzenie: "Świetnie wyglądasz!" odpowiedzieć "Dzięki, wiem!".
Dziewczyny, chłopaki! Bądźcie pewni siebie! Nikt nie mówi Wam, że macie świetną koszulę czy fajna fryzurę jeśli myśli inaczej!
Jak oszczędzić pieniądze? Na tej stronie znajdziecie co najmniej kilka super porad! Ja w życie wprowadziłam między innymi punkt 3,5,10, 11,14!
poniedziałek, 24 listopada 2014
środa, 19 listopada 2014
Zorganizowana środa - jak jeść zdrowo mimo intensywnego trybu życia?
Każda z nas, która pracuje wie, jak
trudno jest codziennie przygotowywać sobie jedzenie do pracy. I nie
mam tu na myśli byle jakiej kanapki z białego pieczywa, którą
smarujemy musztardą i dokładamy szynkę. I nie żebym miała coś
przeciw kanapkom z musztardą – wręcz przeciwnie – uwielbiam je!
Jednak drugie śniadanie czy też lunch, który zabieramy ze sobą
musi być pełnowartościowym posiłkiem, który nasyci nas na długo.
Każda z nas wie, że by posiłek był sycący i pełnowartościowy,
musi zawierać białko, tłuszcze i węglowodany. Tak, bardzo lubimy
węglowodany. Jednak batonik nie jest dobrym pomysłem na drugie
śniadanie, bo o ile cukry szybko sprawią, że nie będziemy czuć
głodu, to równie szybko zostaną strawione i znów będziemy
głodni.
Każda z nas z zazdrością patrzy na
koleżanki z pracy czy uczelni, które z torebki wyciągają pojemnik
z samodzielnie przygotowaną sałatką, składającą się między
innymi z piersi kurczaka, pestek, kiełków i szpinaku. A kiedy
widzimy, że oprócz tego na deser ma jeszcze owoce i orzechy albo –
jeszcze gorzej – kawałek ciasta - zastanawiamy się jak ona to
robi. Zna jakieś tajemne sztuczki, które znają wszystkie inne
kobiety na świecie poza Tobą? A może mieszka z rodzicami i mama
codziennie przygotowuje dla niej drugie śniadanie? Albo kupuje w
sklepie pod domem gotowe sałatki i ciasto a potem przekłada do
lunchboxów żeby wyglądało jakby zrobiła je sama? Ostatecznie z
zazdrością myślisz 'Pewnie nie ma nic do roboty w domu... Po
pracy/powrocie z uczelni ma czas tylko dla siebie i na swoje
przyjemności. Gdybym ja nie musiała prowadzić domu/studiować/nie
miała dzieci/mogła pozwolić sobie na panią do sprzątania też
bym mogła codziennie robić sobie śniadania...' Po czym po bliższym
poznaniu okazuje się, że dziewczyna ma dokładnie tyle samo do
zrobienia co Ty, ale mimo to znajduje czas na to by przygotować
sobie lunch do pracy.
Nie no, pewnie Wy tak nie myślicie, to
tylko we mnie drzemie taka zołza :)
Ale serio – od dłuższego czasu sama
przygotowuję sobie posiłki do pracy i na uczelnię. Po pierwsze dla
tego, że jest taniej. Po drugie dlatego, że jest zdrowiej. Po
trzecie dlatego, że nie chcę uzależniać swojego 'zjeść albo nie
zjeść' od tego, czy akurat znajdę sklep, w którym mogę płacić
kartą/bufet będzie otwarty/w ofercie znajdę coś co będzie mi
smakowało albo na co mam ochotę.
Kiedy nie ma mnie w domu 10 a czasami
nawet ponad 12 godzin (praca, studia, koła naukowe, zakupy,
przyjaciele, siłownia – nie koniecznie w tej kolejności) nie chcę
zastanawiać się czy będę w stanie zdobyć jedzenie wcześniej niż
godzinę przed powrotem do domu. A zdarzały się takie sytuacje, np.
gdy akurat w sklepie była awaria terminala/inwentaryzacja czy sklep
był zamknięty z nikomu nie znanych przyczyn albo po prostu danego
dnia miałam zajęcia na uczelni w takim miejscu gdzie sklepiki
zamykają się o 16 a w budynku nie ma stołówki. Tak istnieją
takie miejsca. Poza tym, kiedy uświadomiłam sobie ile miesięcznie
wydaję na jedzenie na mieście tylko dlatego, że jestem leniwa,
mocno się na siebie wściekłam. I ostatecznie jestem w stanie
powiedzieć, że przygotowywanie sobie jedzenia wcale nie jest
niemożliwe a technika posiadania na to czasu nie jest znana tylko
przybyszom z innej planety.
W roku akademickim zazwyczaj wychodzę
z domu między 6 a 8 rano i wracam między 19 a 22. To oznacza, że
średnio nie ma mnie w domu około 12-14 godzin. Jako że śniadanie
jem zawsze przed wyjściem a obiadokolację zawsze jadam po powrocie,
nawet jeśli jest 22.30, to 4 posiłki muszę zjeść poza domem
(drugie śniadanie, obiad, przekąskę i kolację). Gdzie to wszystko
zmieścić? Noszę naprawdę pakowne torebki. A kiedy to przygotować
i jak nie stracić na to kilku godzin? I tu tkwi klucz –
przygotowuję jedzenie dzień wcześniej. Wieczorem, po powrocie z
pracy/uczelni szykuję wszystko na kolejny dzień i zostawiam w
lodówce. Zazwyczaj na śniadanie robię sobie shake z owoców
sezonowych, a jeśli jest zima jem jogurt naturalny z własnoręcznie
zrobioną granolą, miodem i owocami. Jeśli zdarza się, że mam
totalnie zawalony tydzień (zazwyczaj jeśli wychodzę wcześnie to
wcześniej wracam, ale kiedy okazuje się, że mam nadgodziny, a
terminy na uczelni gonią, to nie ma mnie w domu po 14h przez 2
tygodnie) to ratuję się po prostu maślanką i owocami. I tak
zdrowiej niż drożdżówka. Zazwyczaj do śniadania mam ze sobą
jeszcze sok jednodniowy. Przekąska to zazwyczaj orzechy lub owoc.
Czas przygotowania: od 5 do 20 minut.
Dwa kolejne posiłki to zazwyczaj jeden
większy pojemnik z sałatką, w której jest sporo kiełków,
ziaren, mięso i ser. Przygotowanie takiej sałatki zajmuje od 10 do
20 minut. Jeśli ma więcej czasu (ok. 40 minut) to robię pieczone
warzywa albo ryż z warzywami na parze. Łącznie czas przygotowania
jedzenia to mniej niż godzina. Z czasem doszłam do takiej wprawy,
że zamykam się w niecałe pół godziny. Jedyny minus jest taki, że
trzeba wcześniej przemyśleć co zrobić następnego dnia i
wiedzieć, co należy jeszcze dokupić, by o północy nie okazało
się, że nie mamy połowy składników w lodówce. No i fakt, że
rano torebka jest dość ciężka. Jednak satysfakcja z tego, że jem
zdrowo i nie chodzę głodna w pracy jest większa niż niewielkie
niedogodności jakie muszę znieść. Możecie jeszcze powiedzieć,
że przecież można nie mieć czasu iść do sklepu. Ja nie chodzę.
Zazwyczaj kupuję przez internet a sklep dowozi mi towar pod drzwi w
porze, którą wcześniej ustalę. Ale o tym następnym razem.
poniedziałek, 17 listopada 2014
Lubię poniedziałki!
Cześć Kochani!
Lubicie poniedziałki? Jak już kiedyś pisałam - to zależy. U mnie zapowiada się bardzo intensywny, a jednocześnie bardzo rozwojowy tydzień. Niestety oznacza to niedobór snu i podkrążone oczy od samego poniedziałku. Mimo to zapraszam na serię Lubię poniedziałki! na moim blogu. Trochę na przekór najtrudniejszemu dniu tygodnia. Jeśli chcesz ze mną odczarować zły poniedziałek - zapraszam! A jeśli lubisz poniedziałki, to zapraszam tak samo mocno - po garść inspiracji i odkryć!
Co zdradza wygląd Twojego mieszkania? Ciekawy artykuł. Ciekawe co myślą o mnie moi goście, kiedy przychodzą do mnie?
Pani swojego czasu - świetny blog, uwielbiam go! Ola prowadzi blogi i szkolenia z organizacji pracy. Jest też żoną i mamą! Od Oli naprawdę mogłabym się uczyć organizacji!
Uwielbiam bloga Laury. Szczególnie polecam serię 'Tydzień oczami telefonu'. Nie wiem jak Was, ale mnie zawsze zastanawiało jak wygląda tydzień innych ludzi, poza tym to taka zawoalowana forma poznania kogoś lepiej.
Świetny post na blogu Ani! Daje do myślenia i podnosi na duchu, a w tym tygodniu niezwykle tego potrzebowałam.
I kolejny artykuł Ani, który bardzo mi się spodobał. W sumie sama mogłabym taki napisać! Aniu, mamy w tej dziedzinie identyczne poglądy! Taki dom właśnie staram się stworzyć - dbam o dom, sprzątam, piekę i prasuję z wielką chęcią, ale to nie oznacza, że zrezygnowałam z rozwoju i pracy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)